wtorek, 8 października 2013

Durarara- Ku roztopieniu serc cz.4


Godz. 14:00

Izaya siadł na swoim obrotowym fotelu i założył ręce na głowę jakby chciał zatkać uszy.

-Coś Ci jest?- spytała Namie obojętnym tonem

- Spieprzyłem sprawę- powiedział po czym wstał i ze złością walną w lustro na ścianie które posypało się kawałkami na ziemię. Pierwszy raz był tak zły na siebie na swoje zachowanie.

-Chyba jesteś zły –skwitowała Namie

- Nami mogę się ciebie poradzić ?-spytał poważnie ,gdy wiązała mu bandażem rękę.

- Wielki Izaya Orihara potrzebuje ode mnie pomocy?- spytała Nami zdziwiona

-Nie pomocy tylko rady. – podkreślił Izaya

-W jakiej sprawie?- zapytała znowu obojętna i zaczęła układać książki na pólkach

- Dziewczyny – powiedział cicho i siadł na fotelu

- A co zabiłeś jakąś?- spytała

-Nie – powiedział lekko oburzony

- Groziła Ci jakaś? – znowu strzeliła

- Nie!- powiedział jeszcze bardziej oburzony

- Okradłeś jakąś?- strzeliła po raz ostatni

-NIE! Namie o co ty mnie oskarżasz to ja już nie mogę mieć zwykłych problemów!? – wybuchną i podparł się rękami o blat biurka ,a następnie poderwał się w górę.

- Znam Cię troszkę i w twoim przypadku to są dla mnie właśnie normalne problemy- podsumowała kobieta

- Może i masz rację – powiedział zrezygnowany.

- To o co chodzi?- spytała zainteresowana reakcją chłopaka

- Spotkałem dziś moją byłą dziewczynę i zamiast ją przeprosić tylko jeszcze bardziej sobie nagrabiłem- powiedział z wyrzutem na twarzy.

- Ty miałeś dziewczynę? –spytała zdziwiona jeszcze bardziej zaciekawiona Namie

- A miałem –powiedział jakby troszkę dumny z siebie Izaya

- Jaka była? – spytała siadając na kanapie by posłuchać co informator ma do powiedzenia

- Zdecydowanie uparta- powiedział ,a na twarzy pojawił mu się uśmiech- tak uparta ,ale słodziutka gdy się złościła- dodał po chwili przerwy

- A o co chciałeś spytać?- spytała lekko zaangażowana w sprawę Namie

-Jak mam przeprosić kogoś kto myśli ,że zniszczyłem mu życie–powiedział i podszedł do okna

- A w jaki sposób – spytała zaciekawiona

-Właśnie nie wiem ,bo to nie byłem ja- powiedział wkurzony i powstrzymał się by w coś znów nie walnąć.

- Udowodnij jej ,że to nie ty . Jesteś informatorem czy nie?! W sprawach innych wiesz wszystko ,a swoich nie?! Weź się w garść i poszperaj w tym swoim zasranym komputerze ,a znajdziesz sprawcę i udowodnisz jej ,ze to nie ty! – warknęła zdenerwowana zachowaniem bruneta Namie i wstała podchodząc do drzwi

- Co ty tak nagle?- Zapytał zaciekawiony reakcją dziewczyny chłopak

- Nie lubię Cię jak z resztą większość populacji ziemskiej ,ale jeśli jest osoba ,która Cię akceptuje ,a nawet kocha to powinieneś o nią walczyć!- powiedziała i zatrzasnęła za sobą drzwi.

Izayii słowa sekretarki długo obijały się o uszy. Do godz. 19.00 siedział przed komputerem i wykonał z jakieś milion telefonów do różnych ludzi. Kiedy w końcu dowiedział się wszystkiego ze złości walną pięścią o blat biurka tak mocno ,że bandaż na ręce mocno się zaczerwienił.

- Jak mogłem być taki głupi! Jack ty cholerny zdrajco!!!-Wykrzykną i zatrzasną laptopa z dużą siła o mało go nie psując.

Okazało się ,że to Jack zdradził Srebrne Ostrza ,a teraz wykorzystuje Emilii by z nim pracowała. Od początku go nie lubił ,ale nie sądził ,że to on. Chwycił swój telefon i nóż w biegu i zakładając kurtką wyszedł z domu. Zaczął biec ,a podczas biegu wykręcił numer do Shinry.

-Izaya co się stało, ty biegniesz? Shizuo Cię goni?- zapytał zaciekawiony doktorek

- Musimy pogadać! Jesteś w domu?- spytał na jednym wdechu

- Tak ,ale co się stało?- zapytał jeszcze bardziej zdenerwowany Shinra

- Będę za 5 minut- rzucił ,a następnie się rozłączył

Biegł jak najszybciej mógł ,ale los go chyba nie lubił ,bo będąc już jakieś 2 minuty sprintu od domu Shinry wpadł na Shizuo. Upadł na tyłek i natychmiast się podniósł. I przybrał swój firmowy uśmieszek.

-Schizu –chan musisz schudnąć jesteś taki duży ,że na Ciebie wpadłem – powiedział sarkastycznie Izaya i starał się wyminąć blondyna ,lecz ten mu zastąpił drogę.

- Mendo gdzie się wybierasz?- spytał powarkując Shizuo

-Shizuś wiesz śpieszę się – powiedział chłopak znowu próbując go wyminąć

- O nie! Zabiję Cię! Nie uciekniesz!- warkną Shizuo

- Shizuo mam to gdzieś! Mam ważna sprawę do załatwienia ,a twoje zachcianki teraz są dla mnie najmniej ważne nie mam czasu się z tobą bawić! Daj mi spokój!- krzykną wkurzony odpychając blondyna i biegnąc w stronę domu Shinry.

Blondyn się zawiesił. Nie wiedział co powiedzieć. Pierwszy raz widział go tak wkurzonego . I w dodatku nazwał go pełnym i mieniem! Postanowił pójść za nim.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz