Moim zmęczonym nogom zaczął dokazywać ból
mięśni ,ale nie zwracałam na to uwagi . Przybiegłam na przystanek ,lecz
patrząc na rozkład jazdy zauważyłam ,że najbliższy autobus przyjedzie za
7 min, nie miałam tyle czasu. Zaczęłam biec odruchowo dalej tym samym
szybkim tempem jak wcześniej. Nogi zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa. Z
niemałym trudem przedzierałam się przez pieszych na chodniku próbując
nie zwalniać ,a Ci zaś z oburzeniem patrzyli na mnie. Po 15 minutach
nieustannego biegu zaczęłam widzieć szpital z za zakrętu przez pośpiech
na pasach prawie nie wpadałam pod auto ,ale to nie ma znaczenia w tej
chwili. Gdy zdyszana wpadłam do budynku szpitala nawet nie przeszło mi
przez głowę odpocząć parę sekund. Widząc windę przy schodach nie miałam
zamiaru stać w niej bezczynnie przez 5 min więc pobiegłam chodami nie
zważając na wyczerpanie. Gdy wreszcie po 25 min nieprzerwanego biegu
zatrzymałam się jak wryta przed salą nr. 12 i zamarłam. Drzwi sali były
lekko uchylone ,a ja bałam się je popchnąć. Ale w końcu się przełamałam i
lekko pchnęłam szare drzwi. W środku było tylko jedno łóżko mały stolik
a na nim zaschłe kwiaty w wazonie. Kobieta miała ładne brązowe włosy i
cerę białą jak pergamin. Wkrótce spojrzała ponura na drzwi i mnie
stojącą w nich,a następnie lekko się rozchmurzyła i powiedziała:
- Emili, jak dobrze Cie widzieć .
-Mamo!- krzyknęłam podbiegając do łóżka i klękając przy chorej matce.
- Posłuchaj nie mogę Ci powiedzieć ,że nic mi nie będzie nie mogę Cie okłamywać.
- Co na myśli ?!- zapytałam oburzona mamy
- Dziecko ..... Ja umieram- powiedziała spokojnym głosem
- Nie.... NIE!!!!- krzyknęłam zanosząc się płaczem- Ty nie możesz umrzeć nie mam nikogo innego co ja teraz zrobię bez Ciebie?!
-
Posłuchaj mnie kochanie, to czego się teraz dowiesz zmieni twoje
życie,ale obiecaj ,że wysłuchasz mnie do końca - powiedziała z nutką
stanowczości mama
- O-obiecuje ..... przysięgam -powiedziałam w końcu niepewnie
- Posłuchaj nie jestem twoją biologiczną matką- powiedziała całkiem opanowanym tonem
- J-jak to!- powiedziałam oburzona
-
Nie przerywaj mi ,a więc kiedy byłaś mała twoi prawdziwi rodzice oddali
mi Cię pod opiekę ,ponieważ ich kraj był w niebezpieczeństwie i nie
chcieli Cię narażać. Widzisz ty nie jesteś zwykłym dzieckiem Emili ty
jesteś
szamanką.
- Szamanką!? To jakieś jaja !- powiedziałam ,w końcu to niedorzeczność ja szamanką?!
-Wiem
,ze to brzmi jak kiepski żart ,ale chyba bym Cie nie okłamywałam na
łożu śmierci?- powiedziała moja ,, mama" przypominając mi powagę
sytuacji.
- No nie -powiedziałam spoglądając przepraszająco na mamę
-
A wiec rodzice cię tu zostawili ,a sami polegli podczas walki o kraj.
Po moim odejściu nie chce byś dokończyła żywot w sierocińcu ,a następnie
w jakiejś kawalerce jak zwykły śmiertelnik, chcę byś wróciła do swojego
świata ,a następnie ułożyła tam sobie życie. Kiedy wkrótce zakończę
życie chcę abyś poszła do domu i spakowała się do plecaka podróżnego ,a
następnie byś wyjęła pieniądze schowane w szkatułce pod szafą w
sypialni. Tam znajduje się waluta ,której będziesz potrzebowała w
świecie szamanów. Do świata szamanów dostaniesz się wypowiadając te
słowa pod drzewem na polanie za domem.- powiedziała dokładnie i podała
mi do ręki kartkę złożoną na cztery części - pojawisz się przy drzewie w
świecie szamanów jak co działa to też w drugą stronę. Tamto drugie
drzewo znajduje się na tak zwanym Strasznym Wzgórzu. Ponieważ twoje
forijoku ,czyli tak zwana magiczna energia życiowa jest jeszcze za mała
jak na szamankę ,więc będziesz wyczerpana po tym zaklęciu. Radzę Ci w związku z tym zostać pod rzekomym drzewem przez pierwszą noc i weź ze
sobą jakąś broń.
-Broń?
- Pamiętasz ten tajemniczy worek pod moim łóżkiem?!
-Tak, nigdy nie pozwalałaś mi go dotykać.
-
W środku schowana jest broń jaką zostawili Ci rodzice tak zwane
Guan-Dao. Wiem ,że nie umiesz nim walczyć ,ale będziesz chociaż trochę
bezpieczniejsza ,a i jeszcze dwie ostatnie rzeczy.Po pierwsze twoją broń
trzeba złożyć do walki zrobisz to podrzucając je do góry ,a części same
się połączą. Po drugie kiedy spotkasz osobę wrogo nastawioną ,lecz nie
powie Ci wprost ,że chce walczyć nie atakuj przez przeczucia nawet jak
on wyciągnie broń , w tamtym świecie każdy chce się upewnić z kim ma do
czynienia po prostu pozory mylą
- Dobrze- powiedziałam nagle pewna siebie sama nie wiem czemu.
- Już wszystko wiesz więc mój czas nadszedł - powiedziała mama uśmiechając się do mnie
- Mamo - powiedziałam smutna i zaczęłam płakać
-
Obiecaj mi coś- powiedziała- że nie będziesz już nigdy
płakać.-powiedziała cicho ,a następnie zadowolona z siebie wyzionęła
ducha.
- Obiecuję- powiedziałam zatrzymując łzy ,a następnie wyszłam z pokoju i szpitala kierując się ku domu.
Droga szybko mi minęła. Po przyjściu do domu spakowałam się chowając do torby tagrze pieniądze.
Guan
-Dao miałam złożone w ręce ,bo na polanę mogłam wyjść tyłem domu
unikając gapiów. Mając plecak na plecach i broń w ręce stanęłam przed
drzewem i wypowiedziałam zaklęcie. Na chwile urwał mi się film ,a
następnie pojawiłam się na stromej górce pod drzewem. Zaówarzyłam ,że
dopiero zaczyna zachodzić słońce. Jak mówiła mama byłam wyczerpana,
więc oparłam się wygodnie o drzewo upewniając się ,że nikogo nie ma w pobliżu i zaczęłam obserwować zachód słońca starając się zdrzemnąć.
Ciekawe :) dwa wymiary zwykły i szamanów fajne :) ;)
OdpowiedzUsuń